Redaktor naczelny Avvenire o brudnej grze anonimowymi źródłami w mediach
Działalność kardynalskiej komisji śledczej w sprawie Vatileaks stale rozbudza wyobraźnię
włoskich dziennikarzy, którzy z trzech sędziwych purpuratów uczynili wręcz bohaterów
sprawy rezygnacji Benedykta XVI. Ich raport miał być jednym z głównych tematów kongregacji
kardynałów przed konklawe. Opisywane we włoskich gazetach sensacje były oczywiście
ochoczo podejmowane za granicą.
Fala coraz mniej wybrednych spekulacji wokół
Watykanu była przyczyną wydania przez Sekretariat Stanu ostrego komunikatu potępiającego
szkalowanie Papieża i Kościoła w mediach oraz próby wpływania na przebieg konklawe.
Szczególną irytację Stolicy Apostolskiej budzi rozpowszechnianie „niepotwierdzonych
albo wręcz fałszywych informacji wyrządzających poważną szkodę osobom i instytucjom”.
Jak zauważa redaktor naczelny katolickiego dziennika Avvenire Marco Tarquinio, jest
to plaga, która nadprzyrodzoną tajemnicę Kościoła próbuje „wyjaśnić” metodą powieściowej
intrygi.
„Jest to jeden z informacyjnych ślepych zaułków naszych czasów – powiedział
Tarquinio Radiu Watykańskiemu. – Zawsze uważałem to za nieznośne. Piszę o tym i zaświadczam
wraz z kolegami z innych gazet. Jedną z podstawowych zasad sztuki dziennikarskiej
jest dostarczenie wszystkich elementów do oceny przez szeroką opinię publiczną. A
to wymaga weryfikacji źródeł i wskazania ich z całą przejrzystością. Gra źródłami
anonimowymi to nieczysta gra. Nie służy ona prawdziwej znajomości rzeczy, ale, jak
powiedziałem, buduje powieściową aurę wokół rzeczywistości, a niekiedy wręcz przekształca
ją w coś obrzydliwego. Sądzę, że jest to niedźwiedzia przysługa czyniona prawdzie
i prawu do informacji. Ponadto wywracanie faktów do góry nogami to niezwykle poważny
znak braku szacunku”.