Poranna Msza z Franciszkiem: o zgorszeniu Wcielenia i potrzebie konsekwencji wiary
Kościół to nie organizacja kulturalna, ale Jezusowa rodzina, która nie może się zapierać
swojej tożsamości w imię nie gorszenia innych Krzyżem. Zwrócił na to uwagę Papież
podczas porannej Mszy w kaplicy Domu św. Marty. W liturgii wzięli udział tzw. gentiluomini,
czyli członkowie Świeckiej Familii Papieskiej, asystujący Ojcu Świętemu podczas
niektórych ceremonii.
W homilii Franciszek nawiązał do rozmowy Jezusa z arcykapłanami,
uczonymi w Piśmie i starszymi, którą przytacza dzisiejsza Ewangelia. Chodzi o pytanie
z ich strony, jakim prawem i czyją władzą czyni On cuda. W rzeczywistości za tą kwestią
stoi zgorszenie, że Bóg stał się człowiekiem, o czym świadczyły wyrzucane złe duchy.
Jak zaznaczył Papież, to zgorszenie bywa też udziałem Kościoła.
„Ileż razy
słyszymy: «Czy wy chrześcijanie nie możecie być trochę bardziej normalni, jak inni,
bardziej racjonalni?!» – mówił Franciszek. – To głos takich zaklinaczy węży: «No,
bądźcie trochę normalniejsi, nie tacy sztywni...». Ale słychać w tym echo: «Tylko
nie opowiadajcie tych historii, że Bóg stał się człowiekiem!». Wcielenie Słowa jest
zgorszeniem, które stoi tu za plecami. Możemy podejmować wszelkie dzieła społeczne,
jakie chcemy, to usłyszymy: «Jaki doskonały jest Kościół! Jakie ma świetne dzieła
socjalne!». Ale spróbujmy powiedzieć, że robimy to, bo ci ludzie to ciało Chrystusa,
a przychodzi zgorszenie. Taka jest prawda, takie jest objawienie Jezusa: Jego wcielona
obecność”.
Papież zwrócił uwagę, że w tym momencie mamy do czynienia z pokusą,
by czynić dobro bez zgorszenia Wcieleniem i Krzyżem. Jest to wyzwanie, bo tymczasem
trzeba być konsekwentnymi w wierze, a Kościół nie ma charakteru jakiejś organizacji
kulturalnej, religijnej czy społecznej.
„Kościół jest rodziną Jezusa – przypomniał
Ojciec Święty. – Kościół wyznaje, że On jest Synem Bożym, który przyszedł w ciele:
to jest zgorszenie i dlatego prześladowano Jezusa. A On to, czego nie chciał powiedzieć
pytającym Go, jaką władzą czyni cuda, na koniec powie najwyższemu kapłanowi. «Powiedz
nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?». «Tak, Ja Nim jestem». I zostanie za to skazany
na śmierć. To jest szczyt prześladowania. Jeśli my staniemy się chrześcijanami racjonalnymi,
społecznikami, chrześcijanami jedynie ze względu na dobroczynność, jaki będzie skutek?
Że już nigdy nie będziemy mieć męczenników. Prośmy Pana, byśmy nie wstydzili się żyć
zgorszeniem Krzyża i mieli mądrość nie wpadania w pułapkę ducha tego świata, który
owszem składa nam propozycje ułożone, grzeczne i dobre, ale stoi za nimi zaprzeczenie
faktu, że Słowo przyszło w ciele, zaprzeczenie Wcieleniu Słowa”.