„Zło nie będzie miało ostatniego słowa, lecz miłość”. Te słowa Grzegorza z Nazjanzu,
zacytowane przez Papieża na zakończenie wczorajszej Drogi Krzyżowej w Koloseum, trafiły
do światowych mediów. W przemówieniu po nabożeństwie, którego rozważania nawiązywały
do bolączek współczesnego świata, Franciszek wskazał na paradoks, jakiego doświadczamy
rozważając Mękę Pańską.
„Bóg na krzyżu Jezusa złożył cały ciężar naszych
grzechów, wszystkie niesprawiedliwości, jakich każdy Kain dopuścił się przeciw swojemu
bratu, całą gorycz zdrady Judasza i Piotra, całą próżność dyktatorów, całą zuchwałość
fałszywych przyjaciół – mówił Ojciec Święty. – Był to ciężki krzyż, jak noce ludzi
opuszczonych, ciężki jak śmierć drogich nam osób, ciężki, bo podsumowuje całą podłość
zła. A mimo to jest to krzyż chwalebny, jak jutrzenka po długiej nocy, ponieważ rozkwita
w nim cała Boża miłość, większa od naszych nieprawości i naszych zdrad. Na krzyżu
widzimy potworność człowieka, gdy da się on kierować złem, ale widzimy też wielkość
miłosierdzia Boga, który nie traktuje nas według naszych grzechów, lecz według swojego
miłosierdzia”.
Dzięki temu, jak zauważył Papież, wobec Krzyża czujemy się
dziećmi, a nie rzeczami, które dzielą los przemijających stworzeń. Zacytował w tym
momencie św. Grzegorza z Nazjanzu, który rozważał ten los człowieka wybranego przez
Boga w Chrystusie:
„Gdybym nie był Twój, mój Chryste, czułbym się stworzeniem
skończonym. O nasz Jezu, prowadź nas z krzyża ku zmartwychwstaniu i naucz nas, że
zło nie będzie miało ostatniego słowa, ale miłość, miłosierdzie i przebaczenie! O
Chryste, pomóż nam zawołać: Wczoraj byłem ukrzyżowany z Chrystusem, a dziś jestem
z Nim uwielbiony. Wczoraj z Nim umarłem, dziś z Nim jestem żywy. Wczoraj z Nim zostałem
pogrzebany, dziś wraz z Nim zmartwychwstałem”.
Franciszek zachęcił też wiernych,
by pamiętali o ludziach szczególnie doświadczających krzyża, o chorych i opuszczonych,
„aby w próbie krzyża znaleźli moc nadziei”.