Dialog chrześcijańsko-żydowski (odc. 239): spotkanie modlitewne w Watykanie
Miesiąc temu, 8 czerwca, Ojciec Święty spotkał się w ogrodach watykańskich z prezydentami
Izraela i Palestyny, by modlić się o pokój. Spotkanie zgodnie z wolą Papieża nie miało
charakteru politycznego, ale religijny. On, który w homiliach i katechezach często
uczy chrześcijan, jak się modlić, chciał też zachęcić do modlitwy ludzi innych religii.
Wydarzenie to wpisuje się zatem w dzieje relacji międzyreligijnych, w tym także chrześcijańsko-żydowskich,
i bez prowadzonego od lat dialogu byłoby chyba w ogóle nie do pomyślenia. Papież Franciszek
zaprosił obu prezydentów jako polityków, a nie osobistości oficjalnie reprezentujące
swoje religie, tym niemniej widział w nich równocześnie członków społeczności religijnych.
Wprawdzie w obiegowej terminologii żydowskiej Żydem „religijnym” nazywa się takiego,
który stale chodzi w jarmułce, stosuje się do wszystkich talmudycznych przepisów,
je tylko potrawy koszerne, ściśle przestrzega odpoczynku w szabat itd. W tym sensie
np. Janusz Korczak uważany był za Żyda „niereligijnego”, choć tyle pisał i mówił o
Bogu i modlitwie, modlił się ze swoimi wychowankami i nie sposób mu odmówić religijności.
Podobnie
obecny prezydent Izraela uchodzi w takim pojęciu za Żyda „niereligijnego”, ale sprawy
związane z religią nie są mu bynajmniej obce. Szymon Perski – bo tak brzmiało pierwotnie
jego nazwisko, zanim zostało zmienione na Peres – urodził się w 1923 r. jako wnuk
rabina w Wiszniewie koło Nowogródka w ówczesnej Polsce, dziś na Białorusi. Dziadek
uczył go Talmudu i wychowywał w duchu ortodoksyjnego judaizmu. Rodzice nie przestrzegali
talmudycznych przepisów i np. słuchali w szabat radia, co przeciwne jest zakazowi
zapalania w tym dniu czegokolwiek, a zatem także włączania radioodbiornika. Wtedy
chłopiec im go zepsuł. W 1934 r., mając 11 lat, Szymon wyemigrował z rodzicami i rodzeństwem
do brytyjskiej wtedy Palestyny. Związał się z syjonizmem socjalistycznym, brał udział
w organizowaniu walk niepodległościowych, a później pracował w izraelskiej administracji
państwowej, osiągając w niej najwyższe stanowiska.
Peres cieszy się międzynarodowym
uznaniem. Przed 20 laty otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za dialog z Palestyńczykami.
W Watykanie był niejednokrotnie. Już od pierwszych dni pontyfikatu Franciszka zapraszał
go do odwiedzenia Ziemi Świętej Przyjmując wówczas w Jerozolimie grupę polskich biskupów
bardzo ciepło wyrażał się o nowym Papieżu, chwaląc m.in. jego pobożność i miłość do
Boga. Gdy odwiedził go w kwietniu zeszłego roku, prosił o modlitwę zapewniając, że
i on sam będzie się modlił za niego w Asyżu, dokąd jechał właśnie po odbiór przyznanego
mu tam honorowego obywatelstwa miasta. To zapewne do tego nawiązał Ojciec Święty ponad
rok później w jerozolimskiej siedzibie prezydenta Izraela.
„Pan prezydent wie,
że modlę się za pana, a ja wiem, że pan modli się za mnie – powiedział Franciszek.
– Zapewniam o mej stałej modlitwie za instytucje i za wszystkich obywateli Izraela.
Zapewniam szczególnie, że nieustannie błagam Boga o osiągnięcie pokoju, a z nim bezcennych
dóbr, które są z nim ściśle związane, takich jak bezpieczeństwo, spokojne życie, dobrobyt
i to, co najpiękniejsze: braterstwo”.
W historyczny wieczór 8 czerwca Papież
przywitał swych gości w Domu św. Marty, po czym udali się razem do ogrodów, na osłonięte
drzewami miejsce między siedzibą Papieskiej Akademii Nauk a Muzeami Watykańskimi.
Wyznawcy trzech religii modlili się oddzielnie w porządku chronologicznym ich powstania.
Na każdą fazę – żydowską, chrześcijańską i muzułmańską – składały się dziękczynienie
za dzieło stworzenia oraz prośby o przebaczenie i o pokój. Modlitwy żydowskie czytali
po hebrajsku przybyli z prezydentem Peresem rabini. W części dziękczynnej były to
teksty dobrze znane również chrześcijanom, mianowicie dwa Psalmy – 8: „O Panie, nasz
Panie, jak przedziwne jest Twoje imię na całej ziemi” oraz 147: „Alleluja, jak dobrze
śpiewać naszemu Bogu, jak miło nucić pieśń pochwalną. Pan buduje Jerozolimę, gromadzi
rozproszonych z Izraela”.
Także część pokutna zaczęła się Psalmami – 25: „Ku
Tobie, Panie, wznoszę moją duszę” i 130: „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie”. Po
nich odmówiono modlitwę z żydowskiej liturgii sprawowanej w Jom Kippur czyli
Dzień Pojednania:
„Twój sługa Dawid powiedział przed Tobą: «Któż może dostrzec
swoje błędy? Wybaw mnie od błędów przede mną ukrytych» (Ps 19, 13). Wybaw nas, Panie,
nasz Boże, od wszystkich naszych grzechów, oczyść nas z naszych nieczystości, wylej
na nas wodę czystą i oczyść nas, jak zapisano u Twoich proroków: «Pokropię was czystą
wodą i będziecie oczyszczeni od wszystkich waszych nieczystości, i od wszystkich waszych
bożków was uwolnię» (Ez 36, 25)”.
Do tradycji żydowskiej sięgnięto również
w błaganiach o pokój. Najpierw była to modlitwa mistyka z przełomu XVIII i XIX wieku
Nachmana z Bracławia na Podolu, wnuka twórcy chasydyzmu Baal Szem Towa, potem zaś
fragment odmawianych codziennie przez Żydów Osiemnastu Błogosławieństw – Szmone
esre:
„Zlej pokój, dobro, błogosławieństwo, łaskę, miłość i miłosierdzie
na nas i na cały Twój lud Izraela i na cały świat”.
Dodajmy, że w tradycyjnych
żydowskich modlitewnikach nie ma tu mowy o „całym świecie”, ale zdanie kończy się
samym tylko wspomnieniem Izraela.
Chrześcijańskie dziękczynienie za dzieło
stworzenia rozpoczął opis „nowych niebios i nowej ziemi” z Księgi Proroka Izajasza
65, 17-25, odczytany po angielsku przez prawosławnego patriarchę Konstantynopola Bartłomieja,
specjalnie zaproszonego przez Papieża na to spotkanie. Modlitwę o przebaczenie stanowił
odmówiony po włosku akt pokutny z liturgii przebłagania za winy chrześcijan, którą
Jan Paweł II sprawował w Watykanie w Wielkim Poście roku 2000. Wreszcie w intencji
pokoju odmówiono po arabsku modlitwę przypisywaną św. Franciszkowi, ale powstałą zapewne
dopiero na początku XX wieku i szeroko dziś znaną, nie tylko wśród katolików. Zaczyna
się ona słowami: „Uczyń mnie, Panie, narzędziem Twojego pokoju”. Również po arabsku
modlili się następnie muzułmanie, po czym przemówił Papież.
„Dziękuję wam z
głębi serca za przyjęcie mojego zaproszenia i przybycie tutaj, aby razem prosić Boga
o dar pokoju – mówił Franciszek. – Mam nadzieję, że to spotkanie jest drogą poszukiwania
tego, co łączy, by przezwyciężyć to, co dzieli. Wasza obecność, panowie prezydenci,
jest wielkim znakiem braterstwa dawanym przez was jako synów Abrahama, i konkretnym
wyrazem zaufania Bogu, Panu historii, który dziś patrzy na nas jako na tych, co są
dla siebie braćmi, i pragnie prowadzić nas swoimi drogami. Temu naszemu modlitewnemu
spotkaniu o pokój w Ziemi Świętej, na Bliskim Wschodzie i na całym świecie towarzyszy
modlitwa bardzo wielu ludzi należących do różnych kultur, ojczyzn, języków i religii:
ludzi, którzy modlili się w intencji tego spotkania i którzy teraz łączą się z nami,
prosząc o to samo. Spotkanie to które odpowiada na gorące pragnienie tych, którzy
dążą do pokoju i marzą o świecie, w którym ludzie będą mogli żyć jak bracia, a nie
jako przeciwnicy czy wrogowie”.
Ojciec Święty zwrócił następnie uwagę, jak
bardzo pilna jest obecnie potrzeba pokoju i jak zobowiązujące jest dążenie do niego.
„Świat
jest dziedzictwem, które otrzymaliśmy od naszych przodków – kontynuował Papież. –
To prawda, ale jest też pożyczką zaciągniętą u naszych dzieci. Dzieci, które są zmęczone
i wyczerpane konfliktami i pragną, by nadszedł świt pokoju. Dzieci, które proszą nas,
byśmy zburzyli mury wrogości, a poszli drogą dialogu i pokoju, aby zatriumfowały miłość
i przyjaźń. Wiele, zbyt wiele z tych dzieci poległo jako niewinne ofiary wojny i przemocy,
jak rośliny zerwane w pełni rozkwitu. Naszym obowiązkiem jest postępować tak, by ich
ofiara nie poszła na marne. Niech pamięć o nich napełni nas odwagą, której wymaga
pokój, siłą potrzebną do wytrwania w dialogu za wszelką cenę, cierpliwością konieczną,
by codziennie tworzyć coraz trwalsze podstawy naznaczonego szacunkiem pokojowego współistnienia,
na chwałę Bożą i dla dobra wszystkich. Do budowania pokoju trzeba odwagi, o wiele
większej niż do prowadzenia wojny. Trzeba odwagi, by mówić «tak» spotkaniu i «nie»
konfliktom”.
Odwagi i wielkiego hartu ducha – mówił dalej Franciszek – wymaga
powiedzenie „tak” dla dialogu, „nie” dla przemocy; „tak” dla negocjacji, „nie” dla
wrogości; „tak” dla przestrzegania umów, „nie” dla prowokacji; „tak” dla szczerości,
„nie” dla obłudy.
„Historia uczy nas, że same nasze siły są niewystarczające
– stwierdził dalej Papież. – Wiele razy byliśmy już blisko pokoju, lecz szatan różnymi
sposobami zdołał w tym przeszkodzić. Dlatego jesteśmy tutaj, bo wiemy i wierzymy,
że potrzebujemy pomocy Boga. Nie uchylamy się od naszej odpowiedzialności, lecz nasza
prośba do Boga jest aktem najwyższej odpowiedzialności przed naszymi sumieniami i
naszymi narodami. Usłyszeliśmy wezwanie i musimy na nie odpowiedzieć: jest to wezwanie,
by przerwać spiralę nienawiści i przemocy, by przerwać ją jednym słowem: «brat». Lecz
by wypowiedzieć to słowo, wszyscy musimy podnieść wzrok ku niebu i uznać, że jesteśmy
dziećmi tego samego, jedynego Ojca. Do Niego w Duchu Jezusa Chrystusa zwracam się,
prosząc o wstawiennictwo Najświętszą Maryję Pannę, Córkę Ziemi Świętej i naszą Matki”.
Tym
specyficznie chrześcijańskim wezwaniem, z odniesieniem do Osób Trójcy Przenajświętszej
i z przywołaniem wstawiennictwa Matki Bożej, Papież wprowadził modlitwę kończącą jego
przemówienie. Otworzył ją słowami: „Panie Boże pokoju!”. Wyznał, że ludzkość nie umiała
dotąd rozwiązywać konfliktów o własnych siłach, choć tylekroć tego próbowała z użyciem
broni i przelewem krwi, ale zawsze na próżno. Prosił zatem Boga, by nas nauczył pokoju,
dał nam odwagę do odrzucenia na zawsze wojny i zdolność życzliwego spojrzenia na wszystkich
spotykanych braci.
„Spraw, byśmy byli zawsze gotowi słuchać wołania naszych
rodaków, którzy proszą nas o zamienienie broni w narzędzia pokoju, naszych lęków w
ufność, a naszych napięć w przebaczenie. Spraw, by nie gasł w nas płomień nadziei,
byśmy z cierpliwą wytrwałością wybierali dialog i pojednania, ażeby nareszcie zwyciężył
pokój. I niech z serca każdego człowieka wyparte zostaną słowa podział, nienawiść,
wojna! Panie, dokonaj rozbrojenia języka i rąk, odnów serca i umysły, aby słowem,
które pozwala nam się spotykać, było zawsze słowo «brat», a stylem naszego życia stał
się: szalom, pokój, salam! Amen” – zakończył Franciszek.
Prezydent
Izraela rozpoczął swoje przemówienie w języku hebrajskim, używając go potem na przemian
z angielskim. Przytoczył słowa z Psalmu 122 „Proście o pokój dla Jerozolimy”, po czym
zwrócił się do gospodarza spotkania:
„Mądrość i skromność Waszej Świątobliwości
zgromadziły nas tu dzisiaj. Gdziekolwiek Wasza Świątobliwość się udaje, pobudza na
nowo, by ufać Niebu, kochać ludzi i troszczyć się o ziemię. To w tym duchu przybyłem
tutaj z Jerozolimy, kolebki trzech religii monoteistycznych i tętniącego serca narodu
żydowskiego. Po hebrajsku wyrazy Jerozolima i pokój mają ten sam rdzeń szalom.
Z tą modlitwą w sercu i z tym wezwaniem do działania stajemy tu razem”.
Szymon
Peres kilkakrotnie jeszcze cytował starotestamentalne teksty z Biblii, nazywając ją
„Księgą Ksiąg”. Nie robił wprawdzie żadnych bezpośrednich odniesień do Nowego Testamentu,
ale przytoczył zdanie rabbiego Akiby, że istotę całego Prawa Mojżeszowego zawiera
przykazanie „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego” (Kpł 19, 18). Można zauważyć,
że opinia tego żydowskiego uczonego z przełomu I i II wieku jest bardzo bliska zarówno
nauczaniu samego Chrystusa o największym przykazaniu, jak i słowom św. Pawła, że miłość
bliźniego streszcza w sobie wszystkie inne nakazy Prawa (Rz 13, 9). Prezydent zakończył
przemówienie modlitwą;
„Ten, który sprawia pokój na swych wysokościach, niech
ześle pokój na nas i na cały Izrael, i na cały świat. I powiedzcie: Amen”.
Zdanie
to pochodzi z często odmawianej przez Żydów modlitwy Kaddisz. W tym przypadku
również, podobnie jak w modlitwie śpiewanej wcześniej przez rabina, do pierwotnego
tekstu zostały dodane słowa: „i na cały świat”.
Jako ostatni zabrał głos prezydent
Palestyny. Znaczna część jego przemówienia miała formę modlitwy z cytatami z Koranu.
Mahmud Abbas dwukrotnie wspomniał Jezusa Chrystusa, co jednak w muzułmańskich ustach
nie powinno dziwić, skoro Koran wspomina Go wielokrotnie jako jednego z proroków,
przecząc jednak Jego bóstwu i Bożemu synostwu. Na zakończenie obaj prezydenci wraz
z Papieżem i z prawosławnym patriarchą zasadzili w ogrodach watykańskich drzewo oliwne.
Potem zatrzymali się jeszcze na rozmowę prywatną.
Po tej modlitewnej inicjatywie
Papieża Franciszka nie należy oczywiście oczekiwać natychmiastowych rezultatów, na
co zresztą wskazują tragiczne wydarzenia, do jakich doszło właśnie na Bliskim Wschodzie
i w samej Ziemi Świętej już po spotkaniu. Trzeba jednak ufać, że świadectwo dane przed
miesiącem w Watykanie przez wyznawców trzech religii, które oddają cześć Bogu Abrahama,
poruszy serca wielu ludzi, skłaniając ich do modlitwy. Bo bez Bożej pomocy, jak wyraźnie
przy tej okazji wyznano, pokój w Ziemi Świętej i na całym świecie nie jest możliwy. ak/
rv