Papieska Msza poranna: czy da się miłować nieprzyjaciół?
Jedynie mając miłosierne serce możemy naśladować Jezusa, a chrześcijańskie życie nie
może zamykać się w sobie, lecz ma być darem aż do końca. To stwierdzenie stanowiło
centrum papieskiej homilii podczas porannej Mszy w kaplicy Domu św. Marty. Franciszek
odniósł się w ten sposób do mowy Jezusa z dzisiejszej Ewangelii, która zaczyna się
w szokujący dla słuchaczy sposób: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół” (Łk 6, 27).
Papież zwrócił uwagę na ewangeliczne zwroty: miłujcie, dobrze czyńcie, błogosławcie,
módlcie się. Oznacza to dawanie siebie, swojego serca, i to właśnie tym, którzy są
naszymi nieprzyjaciółmi. Na tym polega nowość Ewangelii, bo przecież nie jest niczym
szczególnym czynienie dobra tym, którzy i nam dobrze czynią.
„Ktoś powie:
«Ależ ja nie jestem w stanie tak czynić!». Jeśli nie jesteś w stanie, to twoja sprawa,
ale taka jest chrześcijańska droga! Tak uczy nas Jezus. Skąd więc brać nadzieję? Trzeba
iść drogą Jezusa, czyli drogą miłosierdzia: bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest
wasz Ojciec niebieski. Jedynie mając miłosierne serce możemy wykonać to, co radzi
nam Pan. I to aż do końca. Chrześcijańskie życie nie jest samoodniesieniem; to życie,
które wychodzi od siebie, by dać się innym. To dar, miłość, a miłość nie zamyka się
na samej sobie, nie jest egoistyczna, lecz daje siebie” – powiedział Papież.
Być
miłosiernym oznacza także nie sądzić – kontynuował Ojciec Święty. Przypomniał zarazem
powtarzane przez nas słowa Modlitwy Pańskiej: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy
naszym winowajcom”. I dodał: „Jeśli sam nie umiem przebaczać, jak mogę prosić Ojca
o przebaczenie?”.
„Takie jest chrześcijańskie życie. Ktoś powie: «Ależ to
głupota!». Owszem, przecież słyszeliśmy w tych dniach, jak św. Paweł mówił to samo
o «głupstwie Chrystusowego Krzyża», które nie ma nic wspólnego z mądrością tego świata.
Czy to oznacza, że bycie chrześcijaninem zakłada w pewnym sensie stanie się głupcem?
W pewnym sensie tak. Oznacza rezygnację ze sprytu tego świata, by czynić to wszystko,
co polecił nam Jezus i co w końcowym rozliczeniu wydaje się wypadać na naszą niekorzyść”
– powiedział Papież.
A zatem naśladowanie Jezusa to wielkoduszność, hojność,
dawanie siebie bez ograniczeń – zaznaczył Franciszek. I przyznał, że nie jest to droga
łatwa, jeśli nie otworzymy się na Bożą łaskę.
„Tu przychodzi modlitwa, którą
powinniśmy odmawiać każdego dnia: «Panie, daj mi łaskę stania się dobrym chrześcijaninem,
bo sam nie dam rady». Przeczytanie tych słów Ewangelii po raz pierwszy budzi dosłownie
strach. W takim razie odczytajmy ten szósty rozdział św. Łukasza po raz drugi, trzeci
czy czwarty, prosząc Pana o łaskę zrozumienia, co to znaczy być chrześcijaninem, a
także, by On uczynił z nas chrześcijan. Bo sami nie damy rady” – powiedział Franciszek.