Pomóżcie nam pozostać w Iraku i pomóżcie nam wrócić do naszych domów. Z takim apelem
do wspólnoty międzynarodowej zwrócił się chaldejski arcybiskup Mosulu Emil Shimoun
Nona. Zauważa on, że działania islamskich dżihadystów stają się coraz bardziej bezwzględne,
a Kurdystan, który gościnnie przyjął uchodźców, nie jest sam w stanie sprostać udzielaniu
im pomocy.
„To jest potężna katastrofa humanitarna dotykająca chrześcijan,
którzy schronili się przed przemocą w Kurdystanie. Pierwsza potrzeba to dach nad głową,
czyli mieszkanie – podkreśla abp Nona. - Mamy bardzo wiele osób, które śpią w kościołach,
w leżących przy nich ogrodach, aulach, salkach katechetycznych, czyli wszędzie tam,
gdzie jest trochę miejsca. Sytuacja się pogorszy, kiedy zostaną otwarte szkoły. Obecnie
mieszkają w nich ludzie. Nadchodzi także zima i to będzie kolejny problem, któremu
trzeba stawić czoło. Myślę tu nie tylko o chrześcijanach, ale o wszystkich przedstawicielach
mniejszości, którzy musieli uciekać przed prześladowaniem. Dżihadyści za wszelką cenę
dążą do zaprowadzenia Państwa Islamskiego. Oznaczałoby to, że wszyscy, którzy znajdą
się w jego granicach, muszą być sunnickimi muzułmanami. Co więcej, nie mogą to być
zwykli sunnici, ale muszą działać według nakazów islamistów i je respektować. Ludzie
boją się przyszłości. Trwamy z nimi, starając się im pomóc w tym trudnym czasie i
przywrócić choćby minimum ludzkiej godności”.