Papież Franciszek w Redipuglii na stulecie I wojny światowej: trzeba umieć zapłakać
Wojna jest szaleństwem, za którym stoją ideologie bądź niepohamowana żądza władzy
i pieniędzy wsparta obojętnością wobec drugiego. Mówił o tym Papież odwiedzając cmentarz
wojenny w Fogliano di Redipuglia w prowincji Gorycja na północnym wschodzie Włoch.
Kryje on prochy stu tysięcy włoskich żołnierzy poległych w pierwszej wojnie światowej.
Przed odprawieniem tam Mszy Franciszek odwiedził też położony nieopodal cmentarz
austrowęgierski. Obie nekropolie to pamiątka po zaciętych walkach nad rzeką Isonzo
i symbol daniny krwi Wielkiej Wojny, której stulecie wybuchu przypada w tym roku.
Warto dodać, że w wojnie tej brali udział krewni obecnego Papieża, a dwóch jego stryjecznych
dziadków poniosło w niej śmierć. Włoska minister obrony przekazała zresztą Franciszkowi
w czasie uroczystości pamiątkę w postaci karty ewidencyjnej jego dziadka jako poborowego.
W homilii Ojciec Święty nawiązał do opisanej w Księdze Rodzaju zbrodni Kaina
– człowieka, którego zawiść poprowadziła do zabicia własnego brata i obojętności na
jego los. Właśnie na skrywane motywy agresji zwrócił uwagę Franciszek:
„Chciwość,
nietolerancja, żądza władzy... to motywy pobudzające do decyzji o wojnie, a są one
często usprawiedliwiane ideologią. Wcześniej jednak jest namiętność, bodziec wypaczony.
Ideologia jest usprawiedliwieniem, a gdy nie ma ideologii, to pojawia się odpowiedź
Kaina: «Co mnie obchodzi mój brat?». Co mnie obchodzi... «Czyż jestem stróżem brata
mego?» (Rdz 4,9). Wojna nikomu nie patrzy w twarz: starszym, dzieciom, matkom, ojcom...
«Co mnie to obchodzi?». Nad wejściem na ten cmentarz unosi się szydercze motto wojny:
«Co mnie to obchodzi?». Wszyscy ci, którzy tutaj spoczywają, mieli swoje plany, marzenia...,
ale ich życie zostało przerwane. Dlaczego? Bo ludzkość powiedziała: «Co mnie to obchodzi?»”.
Ojciec
Święty powrócił też do refleksji o trwającej już kolejnej wojnie światowej, tyle że
„pokawałkowanej”. Również ona przynosi zbrodnie, masakry, zniszczenia. Zdaniem Papieża
medialne doniesienia o nich też powinny nosić tytuł: „Co mnie to obchodzi?”. Ilustrowałby
on postawę przeciwną niż ta, której domaga się Jezus, gdy woła o zatroszczenie się
o głodnego, spragnionego, przybysza, chorego czy uwięzionego. Tymczasem nad tymi ofiarami
dawnych i obecnych konfliktów należałoby zapłakać.
„Także dziś jest wiele
ofiar... – mówił dalej Franciszek. – Jak to możliwe? Bo także dziś za kulisami kryją
się interesy, geopolityczne plany, żądza pieniędzy i władzy, jest przemysł zbrojeniowy,
który zdaje się tak bardzo ważny! I ci planiści terroru, organizatorzy starć, a także
przedsiębiorcy zbrojeniowi wypisali w sercach: «Co mnie to obchodzi?». Cechą mędrców
jest uznanie błędów, ubolewanie z ich powodu, wyrażenie skruchy, poproszenie o przebaczenie
i płacz. Być może spekulujący na wojnie z tym noszonym w sercu «Co mnie to obchodzi?»
zarabiają dużo, ale ich zdemoralizowane serce utraciło zdolność do płaczu. Kain nie
zapłakał. Nie mógł zapłakać. Cień Kaina obejmuje nas dzisiaj tutaj, na tym cmentarzu.
Widać go tutaj. Widać go w historii od roku 1914 aż po dzień dzisiejszy. Widać go
także w naszych czasach”.
Mszę na cmentarzu w Redipuglii zakończyła specjalna
modlitwa za poległych w tej „bezsensownej rzezi”, jak pierwszą wojnę światową nazwał
za Benedyktem XV Franciszek. Z Papieżem liturgię koncelebrowali ordynariusze polowi
i kapelani wojskowi z różnych krajów świata. Polskę reprezentował bp Józef Guzdek.
Dzisiejsze spotkanie modlitewne z Papieżem Franciszkiem, to wyraźny znak dla
tych wszystkich, którzy mówią, że konflikty zbrojne, przemoc, wojna ich nie obchodzi
– powiedział Radiu Watykańskiemu biskup polowy Wojska Polskiego. – Wszyscy jesteśmy
odpowiedzialni. Nikt nie może powiedzieć jak Kain: «A któż mnie ustanowił stróżem
mego brata?». Dochodzą do nas głosy z Afryki, Azji, głosy bliskie z sąsiedniej Ukrainy.
Leje się krew. Potrzebne jest działanie tych, którzy są odpowiedzialni za rozwiązywanie
konfliktów, a więc organizacji międzynarodowych, jak ONZ, ale równocześnie potrzebne
jest budzenie świadomości, że żołnierze są strażnikami pokoju i jeśli jest taka potrzeba,
to należy udać się w te rejony i jednak pomóc. Rozdzielić zwaśnione strony i powstrzymać
tę morderczą dłoń agresora”.
Po zakończeniu uroczystości Franciszek powrócił
samolotem do Rzymu.