Papieska Msza we wtorek: Jezus tworzy Kościół z grzeszników, których uleczył docierając
do ich serca
To Jezus „czyni Kościół”, nie zważając na grzech człowieka, ale na jego serce, które
pragnie uzdrowić. Chrześcijanie powinni czuć się częścią Kościoła, nie zatrzymując
się na jego progu. Mówił o tym Papież podczas porannej Mszy w kaplicy Domu św. Marty.
W
homilii Franciszek komentował Ewangelię o powołaniu dwunastu apostołów, którą słyszymy
w liturgiczne święto dwóch z nich: Szymona i Judy Tadeusza. Właśnie na tych wybranych,
jak na fundamencie, Jezus zbudował Kościół, sam będąc jego kamieniem węgielnym. Słyszymy
o tym z kolei w pierwszym czytaniu z Listu do Efezjan. Papież zwrócił uwagę, że owe
pierwsze kroki w budowie Kościoła Jezus poprzedził samotną całonocną modlitwą.
„Jezus
modli się, wzywa, wybiera, Jezus posyła swoich uczniów, uzdrawia tłum – mówił Ojciec
Święty. – Wewnątrz tej świątyni, tego Jezusa, który jest kamieniem węgielnym, dokonuje
On tego dzieła: to On rozwija Kościół. Jak mówił Paweł, ten Kościół jest zbudowany
na fundamencie Apostołów. Takiego wyboru dokonał Chrystus: wybrał dwunastu – grzeszników,
wszystkich co do jednego. Nie wiem, który był największym grzesznikiem. Wcale nie
był nim Judasz. Ten biedak zamknął się na miłość i dlatego został zdrajcą. Ale wszyscy
uciekli w trudnej chwili Męki i zostawili Jezusa samego. Wszyscy są grzesznikami,
ale On ich wybrał”.
Jak zaznaczył Franciszek, nawiązując znowu do słów św.
Pawła, Jezus chce nas wewnątrz Kościoła. Nie chce mieć nas „obcymi i przychodniami”,
ale „współobywatelami i domownikami”. Dlatego musimy zrozumieć, że w Kościele nie
jesteśmy tylko przejściowo, ale właśnie tam jest zakorzenione nasze życie.
„Jesteśmy
obywatelami, współobywatelami tego Kościoła – mówił dalej Papież. – Jeśli nie wchodzimy
do tej świątyni i nie stajemy się częścią tej budowli, aby Duch Święty w nas zamieszkał,
nie jesteśmy w Kościele. Stoimy wówczas jakby w drzwiach i przyglądamy się: «O, jak
tu pięknie! Tak, to jest ładne!». To tacy chrześcijanie, którzy nie wychodzą z kruchty,
tylko ciągle stoją w drzwiach. «Ależ owszem, jestem katolikiem, tylko tak nie do końca...»”.
Taka
postawa, jak zaznaczył Ojciec Święty, nie ma sensu w zestawieniu z absolutną miłością
i miłosierdziem, jakie Jezus żywi wobec każdego. Dowodem tego jest Jego zachowanie
względem Piotra, którego postawił na czele Kościoła. Nawet jeśli pierwszy z filarów
Kościoła zdradza Jezusa, ten odpowiada przebaczeniem i pozostawia go na dawnym miejscu.
„Jezus
nie zważał na grzech Piotra: szukał serca. Jednak by dotrzeć do serca i uzdrowić je,
modlił się. Mamy tu Jezusa, który się modli i który uzdrawia. Taki jest także dla
każdego z nas. Nie da się zrozumieć Kościoła bez tego Jezusa modlącego się i uzdrawiającego.
Niech Duch Święty pozwoli nam wszystkim pojąć ten Kościół, którego mocą jest Jezusowa
modlitwa za nas, mająca dla nas wszystkich moc uzdrowienia” – zakończył homilię Franciszek.