„Ebola w Afryce jest poza kontrolą” – alarmują salezjanie pracujący w trzech krajach,
gdzie najbardziej rozwija się epidemia. Misjonarze podkreślają, że bez konkretnej
pomocy wspólnoty międzynarodowej Afryka sama sobie nie poradzi. Proszą o przygotowanych
lekarzy, pielęgniarzy oraz wyposażenie wyspecjalizowanych laboratoriów i lekarstwa.
Wskazują, że ze względu na brak odpowiednich środków i personelu coraz więcej szpitali
jest zamykanych, a ludzie podejrzani o ebolę przechodzą kwarantannę w wyizolowanych
dzielnicach miast i wiosek. Nie otrzymują tam jednak ani leków, ani wyżywienia, więc
w ich poszukiwaniu opuszczają zamknięte strefy i rozprzestrzeniają wirusa.
„Wcześniej
to malaria była przekleństwem; teraz osoby, u których ją zdiagnozowano, oddychają
z ulgą” – podkreśla o. Natale Paganelli, pracujący od ponad 30 lat w Sierra Leone.
W tym kraju odnotowuje się dziennie 80 nowych przypadków zarażenia. „Choroba wciąż
jest tematem tabu i często tłumaczy się ją działaniem szamanów” – podkreśla włoski
kamilianin. „Ebola wywołuje lęk. Osoby informujące o przyczynach zarażenia i metodach
zapobiegania często są atakowane przez zdesperowany tłum” – mówi z kolei pracujący
w Sierra Leone salezjanin, ks. Jorge Crisafulli.
Tylko w Sierra Leone na
ebolę zmarło już ponad 1.200 osób, a ostatnio w tym kraju zdiagnozowano 3.700 nowych
przypadków zarażenia. Także w Gwinei choroba rozwija się z nową siłą (ponad 900 nowych
zarażeń). Jak dotąd krajem, gdzie zanotowano najwięcej śmiertelnych ofiar, jest Liberia
(ponad 2.700 ofiar).
Na wczorajszej audiencji ogólnej o podjęcie konkretnych
wysiłków na rzecz niesienia pomocy krajom walczącym z epidemią kolejny raz zaapelował
do wspólnoty międzynarodowej Papież Franciszek. 4 listopada w Rzymie odbędzie się
nadzwyczajne spotkanie Caritas Internationalis i katolickich organizacji walczących
z ebolą. Jego celem będzie wypracowanie nowych strategii mających na celu powstrzymanie
epidemii.