„Większość rodzin nadal mieszka w kontenerach, w salkach parafialnych czy w szkolnych
klasach. Zimowe deszcze i śnieg czynią ich życie jeszcze straszniejszym”. Tak sytuację
uchodźców w Kurdystanie opisuje będący tam wygnańcem chaldejski ordynariusz Mosulu
w liście do agencji Asianews. Abp Amel Nona dziękuje za dary, które napływają dzięki
zorganizowanej przez nią kampanii „Zaadoptuj chrześcijanina z Mosulu”. W jej ramach
zebrano już i przesłano prawie 900 tys. euro. Akcja ta trwa nadal. W irackim Kurdystanie
schroniło się ponad 120 tys. wyznawców Chrystusa, do których trzeba jeszcze doliczyć
uchodźców jazydzkich i muzułmańskich.
„Minęło już pół roku i nic nie wskazuje,
żeby nasze ziemie miały zostać wkrótce uwolnione z rąk islamskich bojowników – pisze
katolicki hierarcha z północnego Iraku. – Przeciwnie, czujemy się zdani na nasz los,
skazani na to, że pozostaniemy uchodźcami we własnym kraju, pozbawionymi domu, pracy
i nadziei na przyszłość. W tej tragicznej sytuacji nie przestajemy jednak głosić z
mocą naszej wiary, dumni, że jesteśmy chrześcijanami mimo przeszkód stawianych naszej
religii. Nigdy nie porzucimy naszego chrześcijańskiego sposobu życia. Możemy stracić
wszystko, ale nie naszą wiarę w Chrystusa” – zapewnia chaldejski arcybiskup Mosulu.
Uchodźców
w Kurdystanie odwiedził patriarcha Louis Raphaël Sako. Zwierzchnik katolików obrządku
chaldejskiego wezwał swych wiernych w całym Iraku, by przed Bożym Narodzeniem pościli
w ich intencji, a same święta obchodzili skromnie, modląc się o powrót wyznawców Chrystusa
do Mosulu.