2016-07-30 11:14:00

Papież do konsekrowanych: Jezus nie lubi dróg połowicznych


Jezus nie lubi dróg przemierzanych połowicznie, przymkniętych drzwi i podwójnego życia. Pragnie, aby Kościół szedł do świata i opierał się nie na chwiejnych postumentach mocy światowych, ale na służbie. Papież Franciszek mówił o tym w sanktuarium św. Jana Pawła II w krakowskich Łagiewnikach, gdzie spotkał się z kapłanami, zakonnikami, siostrami i innymi osobami konsekrowanymi oraz z seminarzystami. Papież przypomniał im, że Ewangelia ma wciąż białe karty, które muszą zapisywać pełniąc dzieła miłosierdzia. Punktem wyjścia papieskiej refleksji była Ewangelia o ukazaniu się zmartwychwstałego Jezusa Apostołom. Franciszek rozważał ją w kluczu trzech słów: miejsce, uczeń i księga.

Ojciec Święty zwrócił uwagę na uderzający kontrast: podczas gdy uczniowie zamykali drzwi ze strachu, Jezus posyła ich na misję; chce, aby otworzyli drzwi i z mocą Ducha Świętego wyszli szerzyć przebaczenie i pokój Boży.

„To wezwanie skierowane jest także do nas. Jakże nie usłyszeć tu echa wielkiej zachęty św. Jana Pawła II: «Otwórzcie drzwi!»? Jednak w naszym życiu kapłanów i osób konsekrowanych często może pojawić się pokusa, by ze strachu lub wygody pozostać trochę zamkniętymi w sobie samych i w naszych środowiskach – mówił Papież. – Jezus jednak wskazuje drogę tylko w jednym kierunku: przekraczać siebie samych. To podróż bez biletu powrotnego. Chodzi o to, aby dokonać wyjścia z naszego «ja», aby stracić swoje życie dla Niego, idąc drogą daru z samego siebie. Z drugiej strony Jezus nie lubi dróg przemierzanych połowicznie, przymkniętych drzwi, podwójnego życia. Wymaga, by wyruszyć w drogę bez obciążeń, wyjść rezygnując ze swoich zabezpieczeń, mocni jedynie w Nim”.

Franciszek wskazał na radykalizm pójścia za Jezusem. Oznacza on pełną służbę i dyspozycyjność, życie, w którym nie ma już miejsca na własne wygody ani wybieranie czasu dla siebie. „Dom, w którym mieszka, nie należy do niego, ponieważ Kościół i świat są otwartymi miejscami jego misji. Jego skarbem jest stawiać Pana w pośrodku życia, nie szukając dla siebie niczego innego” – mówił Papież.

„W ten sposób unika sytuacji samozadowolenia, które postawiły by go w centrum, nie staje na chwiejnych postumentach mocy światowych ani nie opiera się na wygodach, które osłabiają ewangelizację; nie marnuje czasu na planowaniu bezpiecznej i zasobnej przyszłości, by nie zagrażało mu ryzyko, że stanie się odizolowanym i skrytym, zamkniętym w ciasnych murach egoizmu bez nadziei i radości – mówił Franciszek. – Zadowolony w Panu, nie zadowala się życiem przeciętnym, ale płonie pragnieniem dawania świadectwa i docierania do innych; lubi ryzyko i wychodzi, nie ograniczony drogami już wytyczonymi, lecz otwarty i wierny trasom wskazanym przez Ducha Świętego: przeciwny wegetowaniu, cieszy się, że prowadzi ewangelizację”.

Franciszek wskazał też, że apostoł Tomasz przez swój upór i chęć zrozumienia sprawił nam wielki dar. Przybliżył nas bowiem do Boga, który nie ukrywa się przed tymi, co Go szukają. Papież wskazał też na znaczenie szczerego kontaktu z Jezusem.

„Jezus, jak to powiedział siostrze Faustynie, cieszy się, gdy mówimy Mu o wszystkim, nie nuży się wydarzeniami naszego życia, które już zna, oczekuje, że będziemy się nimi dzielić, a nawet opowiadać o naszych dniach. W ten sposób poszukuje się Boga w takiej modlitwie, która byłaby przejrzysta i nie zapominała o wyznaniu i zawierzeniu bied, trudów i przeciwieństw – mówił Papież. – Serce Jezusa zdobywa się szczerym otwarciem, sercem, które potrafi uznać i opłakiwać swoje słabości, z ufnością, że właśnie tam działać będzie Boże miłosierdzie. Czego Jezus od nas oczekuje? Pragnie On serc naprawdę konsekrowanych, które żyją przebaczeniem otrzymanym od Niego, aby je przelewać ze współczuciem na braci. Jezus poszukuje serc otwartych i delikatnych wobec słabych, które nigdy nie będą surowe; serc posłusznych i przejrzystych, nie maskujących się wobec tych, którzy mają w Kościele zadanie wskazywania drogi”.

Na zakończenie Franciszek zachęcił kapłanów, osoby konsekrowane i seminarzystów do zapisywania wciąż białych kart Ewangelii. Podkreślił, że choć po wielkim znaku miłosierdzia Jezusa nie trzeba już do niej dodawać innych, to zostawił On nam pewne wyzwanie: jest miejsce na znaki dokonywane przez nas, którzy otrzymaliśmy Ducha miłości i jesteśmy powołani do szerzenia miłosierdzia.

„Można powiedzieć, że Ewangelia, żywa księga Bożego miłosierdzia, którą trzeba nieustannie czytać i odczytywać na nowo, wciąż ma na końcu białe karty: pozostaje księgą otwartą, do której pisania jesteśmy powołani – tym samym stylem, to znaczy wypełniając dzieła miłosierdzia. Pytam was: jak wyglądają karty księgi każdego z was? Czy są codziennie zapisywane? Czy są trochę zapisywane, a trochę nie? Czy może są puste? Niech nam w tym pomoże Matka Boża: Ona, która w pełni przyjęła Słowo Boże w życiu, niech da nam łaskę, byśmy byli żywymi pisarzami Ewangelii” – podkreślił Ojciec Święty.

bz/ rv








All the contents on this site are copyrighted ©.