Po bolesnym
rozstaniu z Barnabą i Janem Markiem, Paweł zdecydował zabrać ze sobą w drugą podróż
misyjną niejakiego Sylasa. Z Dziejów Apostolskich dowiadujemy się, że Sylas z Judą
byli prorokami w Kościele jerozolimskim i razem z Pawłem i Barnabą zostali posłani
do Antiochii Syryjskiej, aby potwierdzić tamtejszej wspólnocie chrześcijan postanowienia
Soboru Jerozolimskiego. Sylas, po wykonaniu tego zadania, zdecydował się pozostać
w Antiochii, co zdaje się wskazywać, że ten rodzaj pracy apostolskiej wśród pogan
odpowiadał jego upodobaniom.
Opuszczając teraz z Sylasem to miasto, Paweł myśl
swoją i serce kierował przede wszystkim do tych Kościołów, które założył w czasie
swojej pierwszej podróży misyjnej. Czuł się z nimi mocno związany, ponieważ – przynajmniej
w znacznej mierze – były owocem trudów jego i Barnaby. O niektórych ich potrzebach
wiedział od współbraci, innych się domyślał; ponadto słyszał o różnych trudnościach,
na jakie napotykali chrześcijanie młodych gmin w Azji Mniejszej. Wiedział, że oczekują
na jego przyjazd i potrzebują jego umocnienia.
Pożegnawszy współbraci w Antiochii,
Paweł i Sylas skierowali się drogą lądową na północ; szli przez Syrię i Cylicję. Na
pewnym etapie podróży Paweł był zupełnie blisko swojego rodzinnego miasta Tarsu. Jednak
Dzieje Apostolskie nie mówią o jakimkolwiek kontakcie Apostoła z tarseńczykami w czasie
tej podróży. Łukasz wspomina natomiast pobyt w Derbe i Listrze, i opisuje dokładnie
spotkanie z Tymoteuszem, który stanie się nie tylko ważnym współpracownikiem Apostoła
Narodów w głoszeniu Ewangelii, ale też serdecznym jego przyjacielem.
„Był tam
pewien uczeń imieniem Tymoteusz, syn Żydówki, która przyjęła wiarę, i ojca Greka.
Bracia z Listry dawali o nim dobre świadectwo. Paweł postanowił go zabrać z sobą w
podróż. Obrzezał go jednak ze względu na Żydów, którzy mieszkali w tamtejszych stronach.
Wszyscy bowiem wiedzieli, że ojciec jego był Grekiem. Kiedy przechodzili przez miasta,
nakazywali im przestrzeganie postanowień powziętych w Jerozolimie przez Apostołów
i starszych. Tak więc utwierdzały się Kościoły w wierze i z dnia na dzień rosły w
liczbę” (Dz 16, 1-5).
Kim był Tymoteusz, który stanie się w przyszłości dla
Pawła „synem umiłowanym i wiernym w Panu” (1 Kor 4,17)? Kim był ten, który jest wzmiankowany
z Pawłem we wstępach do czterech Listów Apostoła, co może wskazywać nie tylko na ich
bardzo ścisłą współpracę w głoszeniu Ewangelii, ale i na głęboką przyjaźń? Kim był
wreszcie ten, który jest adresatem dwóch pięknych, bardzo osobistych, listów pasterskich
apostoła Pawła?
Tymoteusz, który w momencie przybycia Pawła do Listry był już
chrześcijaninem, zadziwiająco szybko zwrócił na siebie uwagę Apostoła, a ten – jak
wiadomo – był dosyć wymagający w doborze współpracowników. Wydaje się, że Apostoł
Narodów uwierzył mieszkańcom Listry i Ikonium, którzy bardzo pozytywnie wyrażali się
o Tymoteuszu i dawali o nim dobre świadectwo. Młody, pełen sił duchowych i fizycznych
chrześcijanin, mógł się okazać pomocnym w trudach podróży misyjnej.
Wierni
Listry bardzo dobrze znali nie tylko Tymoteusza, ale całą jego rodzinę, a zwłaszcza
matkę. Dzięki Listom Pawłowym znamy jej imię: Eunice. Była Żydówką, która wyszła za
mąż za poganina. Narodził im się syn, którego wychowała niezwykle starannie, o czym
dowiadujemy się z pięknego tekstu Apostoła Pawła skierowanego właśnie do Tymoteusza:
„Ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, bo wiesz, od kogo
się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć
mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie” (2 Tm 3, 14-15).
Eunice zapoznawała Tymoteusza już od dziecka z Pismem Świętym i uczyła prawdziwej
mądrości prowadzącej do zbawienia; otrzymała za to piękną pochwałę ze strony Apostoła.
W tym samym Liście do Tymoteusza Apostoł powie jeszcze coś więcej na temat
matki i rodziny swojego współpracownika: „Dziękuję Bogu, któremu służę jak moi przodkowie
z czystym sumieniem, gdy zachowuję nieprzerwaną pamięć o tobie w moich modlitwach.
W nocy i we dnie pragnę cię zobaczyć – pomny na twoje łzy – by napełniła mnie radość
na wspomnienie bezobłudnej wiary, jaka jest w tobie; ona to zamieszkała pierwej w
twej babce Lois i w twej matce Eunice, a pewien jestem, że [mieszka] i w tobie” (2
Tm 1, 3-5).
Apostoł chwali Eunice za bezobłudną wiarę, jaką sama posiadała
i jaką potrafiła przekazać swojemu synowi. Słuchając opowieści mieszkańców Listry
o rodzinie Tymoteusza, o życiu i wierze jego matki, mógł być spokojny o przyszłą z
nim współpracę.
Eunice, matka Tymoteusza, pojawiająca się na kartach Pisma
Świętego w cieniu swojego syna, coraz bardziej znanego, mogła się cieszyć z jego postępu
w wierze. Jest jedną z pierwszych matek chrześcijańskich, która wywarła tak znaczący
wpływ na duchowy rozwój dziecka. Po niej przyjdzie wiele innych, tych znanych i opisanych,
jak św. Helena, matka cesarza Konstantyna, św. Monika, matka św. Augustyna, ale też
tych, których imiona nie zostały utrwalone, a które przyczyniały się walnie do zmiany
życia nie tylko swoich synów, ale całych pokoleń. Trwa to po dzień dzisiejszy, często
dotyczy naszej rodziny, naszego środowiska… Matki, które rozwijają w nas zdolność
do miłości, które rozpoczynają wychowanie nas do wiary od wczesnego dzieciństwa, które
jako pierwsze kreślą znak krzyża na naszych czołach i uczą nas – jak matka św. Tymoteusza
– bezobłudnej wiary.