Poranna Msza z Papieżem: o wstydzie, pokorze i cichości
Wstyd za własne grzechy to cnota, która przygotowuje pokornego do przyjęcia Bożego
przebaczenia. Zwrócił na to uwagę Papież podczas porannej Mszy w kaplicy Domu św.
Marty. W dzisiejszej liturgii wzięła udział grupa pracowników Administracji Dóbr Stolicy
Apostolskiej.
W homilii Franciszek nawiązał do słów z Pierwszego Listu św.
Jana Apostoła: „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie
ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg będąc wiernym i sprawiedliwym
odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości”. Jak stwierdził kaznodzieja,
w tych słowach zawiera się istota misji Jezusa. To właśnie dzieje się w Sakramencie
Pojednania, nawet jeśli spowiedź często wydaje się nam rodzajem „pralni”.
„Jednak
Jezus w konfesjonale to nie jakaś pralnia – wyjaśnił Papież. – To jest spotkanie z
Jezusem, który nas oczekuje, który czeka na nas takich, jakimi jesteśmy. «Panie, widzisz
jaki jestem...». I wstydzimy się powiedzieć prawdę, co zrobiliśmy czy pomyśleliśmy.
Jednak wstyd to prawdziwa cnota chrześcijańska, ale i ludzka; ta zdolność do zawstydzenia.
Nie wiem, czy tak się mówi po włosku, ale w moich stronach na takiego, kto nie umie
się wstydzić, mówi się sin vergüenza: bezwstydnik, bo jest niezdolny do odczucia
wstydu. A wstyd to cnota człowieka pokornego”.
Jak zaznaczył Papież, aby doświadczyć,
że Jezus jest naszym rzecznikiem wobec Ojca, należy stanąć przed Bogiem w prawdzie
naszych grzechów, ale także z ufnością i radością; bez makijażu. To wymaga pokory
i cichości.
„Pokora i cichość są jakby ramą chrześcijańskiego życia – stwierdził
Franciszek. – Chrześcijanin zawsze postępuje w pokorze i cichości. A Jezus czeka na
nas, by nam przebaczać. Możemy jednak postawić pytanie: czy pójść do spowiedzi to
nie jest przypadkiem zgodzić się na serię tortur? Nie! To znaczy pójść, by chwalić
Boga, bo oto ja grzesznik zostałem przez Niego zbawiony. Czy czeka On na mnie z rózgami?
Nie, z delikatnością, by mi przebaczyć. A jeśli jutro zrobię to samo? Idź drugi raz,
i jeszcze raz, i jeszcze... On zawsze na nas czeka”.